Zimowe pielgrzymowanie – Dzień 1

Trasa: Wrocław – Namysłów
Dystans: 57,3 km

Dawno nie byłem w życiu tak zmęczony. Nie wiem czy dam radę ukończyć dzisiaj ten wpis … (tak też się stało. Resztę wpisu kończę pod koniec drugiego dnia pielgrzymki).

Robiłem w życiu wielokrotnie rzeczy bardziej wymagające fizycznie jednego dnia jak ukończenie w dobrym czasie Ironmana (226 km) przy temperaturze w cieniu dochodzącej do 38 C. A jednak, szczególnie ostatnie 8 km dzisiejszego marszu było ciężkie. Odezwała się niezaleczona lekka kontuzja po niedawnym bieganiu. Na marginesie chyba o to m.in. chodzi w pielgrzymowaniu. Trud jest niezbędnym składnikiem refleksji i rozwoju. Trudno pamiętać o tym w takich momentach cierpienia – choć naprawdę warto. Zmienia się perspektywa.

Dzień zaczął się bardzo wcześnie. Po przejściu pierwszego kilometra dotarłem na miejsce pierwszego postoju. Co tak szybko, możecie się dziwić? Otóż w Domu Ojców Klaretynów na wrocławskim Zalesiu zaczęliśmy, wspólnie z Leszkiem i jego mieszkańcami, klerykami oraz ojcami misjonarzami klaretyńskim, dzień od Eucharystii. Jeden z rezydentów, Ojciec Robert, będzie nam również towarzyszył pielgrzymowaniu.

Dzisiejsza trasa będzie baaardzo długa. Jeszcze nigdy nie przeszedłem takiego dystansu na raz. I to tak na dzień dobry.

Pierwsze 4 godz bezustannego marszu przebiegło spokojnie i w dobrej aurze. Szliśmy do Czernicy wzdłuż lekko meandrującej Odry. Potem lunch w Jelczu-Laskowicach i po kolejnych kilometrach spotykamy Roberta, który od około 25tego kilometra planuje nam towarzyszyć do samego końca. Niestety deszcz coraz bardziej zacina i wieje. Kolejne 6 godzin do samego Namysłowa idziemy już tylko w deszczu. Trudy marszu łagodzi dobrych humor moich kompanów, sympatyczne SMSy od rodziny i znajomych oraz wiatr lekko w plecy. Zbyt rzadkie odpoczynki na początku naszego marszu dają mi się w znaki pod koniec. Po dotarciu do hotelu padam na łóżko. Gdyby mnie widziała rodzina i znajomi mocno by się zdziwili. Ten, co zwykle ma niespożyte siły, nawet po wielogodzinnych zawodach sportowych, leży i nie może nawet sklecić jednego zdania tego wpisu. Udało się mnie złamać, mimo, że tego nie planowałem. Najlepsze rzeczy przychodzą do nas spontanicznie.

Na przedostatnim postoju piję soczek Tymbarka z charakterystycznymi sentencjami od wewnętrznej strony kapsla. Co widzę? „Zwrot o 180 stopni”. Czyżbym miał wracać do Wrocławia. Nie mogąc zasnąć obolały w nocy przelatują mi takie myśli. Szybko je rozwiewam oddając się Opatrzności.

Medytacja 1

Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku?
Uważajcie na to, czego słuchacie.

Mk 4, 21

Wychodząc z Wrocławia widzę wszędobylską łunę światła wielkich z siechnickich szklarni. Przypomina mi ona o wybranym do mojej dzisiejszej medytacji w drodze fragmencie dzisiejszej Ewangelii.

Bez wątpienia światłem dla mnie jest Słowo Boże. Ono zawsze daje mi właściwą wskazówkę. W każdej sprawie. Ale czy zawsze Go słucham? Tak, uważajcie na to, czego słuchacie … Czego słucham z uwagą i przejęciem a powinienem raczej ignorować? Swoje opinie, opinie innych, tyle słów codziennie wypowiadanych bez ładu i składu, bez dobrych intencji. Po co się tak tym wszystkim przejmować, identyfikować, dawać swojemu ego się tym przejmować. Wciągać się w bezsensowne debaty. Nauczyć się pozytywnie ignorować to, co nieistotne, złe, głupie, przemijające. Nie wkładać w walkę z tym energii. Zachować ją dla światła. Jakie to uwalniające!

Ktoś powiedział, że uśmiech jest jednym z odblasków nieba na ziemi. To piękna symbolika i konkret.

Uśmiech rozprasza chmury nagromadzone w duszy.
św. Urszula Ledóchowska

Ten wpis został opublikowany w kategorii pielgrzymka, sabbatical i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Zimowe pielgrzymowanie – Dzień 1

  1. Jola pisze:

    Panie Wojtku
    Przyłączam się duchowo i modlitewnie do Pańskiej pielgrzymki
    Szlam 1.5 roku temu do Santiago …. tyle cennych myśli i drogowskazów życiowych przywiozłam z tej „ drogi”
    Towarzyszą mi one do teraz w życiowej „drodze”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s