Zdarzają się w naszym życiu doświadczenia, które chcemy przeżywać ponownie ze względu na ich wyjątkowy charakter i pozytywny wpływ na nasze życie. Wachlarz możliwości może być tu szeroki poczynając od ciekawych podróży do inspirujących miejsc do rzeczy bardziej codziennych jak przeczytana świetna książka czy też obejrzany film. Nota bene, odnośnie tego ostatniego szczególnie gorąco polecam jeden z lepszych filmów jaki widziałem niedawno z żoną Anią, pt. Kłamstewka (The Farewell).
Ponieważ od początku tego roku mam trochę więcej wolnego czasu, postanowiłem go nieco wypełnić w innych sposób niż to bezustanne i często pozbawione głębszego sensu budowanie i trzymanie się kurczowo poczucia bezpieczeństwa oraz piramidy własnych zasług, ważności i uznania.
Z własnego doświadczenia wiem, że nic tak nie robi człowiekowi dobrze w jego własnym rozwoju jak wychodzenie ze strefy komfortu, medytacja w ciszy, refleksja nad życiem. Jest wtedy szansa na to, żeby na chwilę uwolnić się od własnego ego, szczególnie jeśli te refleksje przepuścimy przez filtr duchowy, np. medytacje Słowa Bożego.
Mijają już prawie dwa lata od mojej pieszej pielgrzymki do Santiago de Compostela. Muszę przyznać, że od momentu jej zakończenia cały czas towarzyszyła mi tęsknota, aby znowu ruszyć w drogę. Czuję, że to pragnienie to sprawka mojego serca i ducha, które podpowiadają mi, że jest to doświadczenie bardzo mi teraz potrzebne. W ramach wspomnienia tamtego wydarzenia, z którego relacje zdawałem dzień po dniu na tym blogu dwa lata temu, wklejam poniżej link do filmu, pokazującego w 15 minut moją miesięczną drogę do Santiago, który zmontował przygodnie spotkany na początku mojej drogi pielgrzym z Kanady, Henry, który towarzyszyły mi już do samego końca.
Zatem czas po raz kolejny porzucić swoją bezpieczną twierdzę i wyruszyć. Wielka Brytania wychodzi pojutrze z UE więc klimat, aby śmiało ruszyć w nieznane jest jak najbardziej na czasie. Tym razem będzie to dość intensywna piesza pielgrzymka. Mam w planie relacjonować jej przebieg dzień po dniu. Zobaczymy, czy będę miał na to siłę.
Choć to najbliższe pielgrzymowania będzie trwało tylko kilka dni dzienne dystanse do przejścia będą spore. Czuję, że dobre towarzystwo dwóch znajomych, Leszka i Roberta, sprawi, że łatwiej będzie znieść trudy.
A propos dobrego klimatu na to, aby wyjść z domu i pielgrzymować, zima może wydawać się niezbyt dobrym czasem. No cóż. Raz już szedłem zimą i to przez miesiąc. Poza tym całkiem niedawno był czytany kościołach poniżej cytowany fragment Ewangelii. Odczytuję to jako dobry i klarowny sygnał. Czas iść już spać. Do wyjścia zostało tylko kilka godzin. Pewnie i tak szybko nie zasnę. Do jutra.
Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymon a i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich Jezus: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». A natychmiast, porzuciwszy sieci, poszli za Nim.
Idąc nieco dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawiwszy ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi, poszli za Nim.
(Mk 1, 16-20)