Uważność inaczej

Kilka tygodni temu wspólnie z Anią ukończyliśmy tzw. kurs uważności. To ostatnie słowo robi w ostatnim czasie sporą karierę. W wielu miejscach na świecie oferuje się rozmaite kursy uważności czy też znane pod nazwą angielską warsztaty mindfulness.

Wydaje się, że jednym z głównych powodów wzrostu zainteresowania tematem ćwiczenia się w uważności, czyli najogólniej rzecz ujmując byciu „tu i teraz”, jest rosnąca frustracja coraz bardziej tzw. przebodźcowanym (chyba to neologizm, bo edytor podkreśla na czerwono :-)) życiem. Wielu z nas żyje bardzo intensywnie, w poczuciu częstego pośpiechu i wielozadaniowości. Nasz umysł jest bombardowany niezliczoną ilością informacji. Jakby tego było mało my sami jeszcze bardziej zaprzęgamy go codziennie do pracy tysiącami rozmaitych myśli, rozważań i innych zajęć, które coraz bardziej absorbują naszą uwagę.

W wyniki tego rozproszenia uwagi tracimy kontakt z samymi sobą i zwykle dobrowolnie pozwalamy innym, np. poprzez media społecznościowe, internet i inne popularne „rozpraszacze”, odbierać nam dwie z najcenniejszych rzeczy, jakie posiadamy, tj. nasz czas i uwagę. To ciągłe rozproszenie i stres z nim związany to chyba największa zmora ludzkości zabierająca nam pozytywną energię i poczucie szczęścia.

Jak temu zaradzić? Kursy uważności, które bardzo mocno sięgają do tradycji wschodnich technik medytacji, proponują pewien program praktyk medytacji i innych działań, które, jeśli praktykowane w sposób regularny i zdyscyplinowany, mają nam pozwolić być bardziej uważnymi na co dzień. Gdyby to tylko było takie proste, żeby po każdym szkoleniu móc wcielić w życie jakąś dobrą praktykę. Jak to zrobić!?

Poza tym, jak zwykle w rozmaitego rodzaju kursach i szkoleniach pojawia się pewnego rodzaju iluzja czy poczucie ekskluzywności. Wzmacniane jest ono promocją samej idei przez twórców programu i certyfikowanych prowadzących, że jest to najlepsza, a czasem wręcz jedyna metoda na osiągnięcie konkretnego celu. Ostatecznie kursy uważności są w przeważającej mierze prowadzone odpłatnie a uczestnikom trzeba w końcu trzeba jakoś sprzedać taką usługę.

Uczestnicząc w tym szkoleniu zauważyłem, że po początkowej ciekawości i w miarę regularnej praktyce zalecanych na kursie ćwiczeń przyszedł regres. Zacząłem się zastanawiać dlaczego, co już samo w sobie było piękną praktyką uważności. Zwykle jestem osobą bardzo zdyscyplinowaną jeśli już się za coś biorę. Odkryłem, że mój słabnący zapał do wprowadzenia nowych praktyk uważności brał się m.in. stąd, że w swojej rutynie życia praktykuję już od wielu lat dość mocno uważność w inny sposób, tylko tak tego wcześniej nie nazywałem. Te sposoby to regularna modlitwa, ignacjański rachunek sumienia, uprawianie sportu, spacery, gra na pianinie, czy np. wspólne z żoną lekcje tanga argentyńskiego. Dla tych, którzy się nigdy nie zetknęli z tą ostatnią formą tańca, uczy ona szczególnej uważności na siebie obojga tańczących. Nie ma tu bowiem żadnych ustalonych z góry kroków, układów. Sztuka w tangu leży w nawiązaniu i utrzymywaniu właściwej komunikacji ciałem między prowadzącym partnerem i podążającą dziewczyną, jak mawia nasz sympatyczny instruktor Tomek. O tym, że dobra modlitwa, medytacja czy np. gra na instrumencie wymaga sporej uważności nie muszę chyba przekonywać. Tak samo jest w sporcie, co okazuje się, dotąd było dla mnie w pewnym sensie kolejnym ukrytym motywatorem do jego uprawiania.

Wszystkie te wymienione powyżej praktyki oprócz okazji do ćwiczenia się w uważności niosą jeszcze wiele innych korzyści, których często pozbawione są promowane na kursach techniki uważności, np. godzinna medytacja z oddechem. Wspólny taniec z żoną to obok praktyki uważności świetna okazja na dobre spędzanie wspólnego czasu, pogłębienie wzajemnej relacji. Dobra modlitwa czy medytacja to też okazja do pogłębienia relacji z Bogiem czy z innymi ludźmi itd.

Jeśli zatem interesuje Ciebie temat pogłębiania swojej uważności, bycia tu i teraz proponuję, aby zastanowić się, jak możesz wykorzystać do tego to, co robisz już dzisiaj. Sam kurs uważności nie nauczył mnie niczego nowego i nie wprowadziłem w jego wyniku żadnej nowej praktyki w swoje życie. Jednak dzięki uczestnictwu w tym kursie zobaczyłem dodatkowy walor uważności w wielu swoich codziennych działaniach zyskując jakby dodatkową motywację do ich codziennej praktyki.

Ten wpis został opublikowany w kategorii sabbatical, uważność i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s