Bądź!

Dziś dzień Świętego Józefa szczególnie obchodzony w niektórych krajach, głównie hiszpańskojęzycznych, jako Dzień Ojca. To wspomnienie przypomniało mi o pewnym temacie, o którym już od dawna chciałem napisać.

Mam na myśli jedną z najważniejszych ról, którą wielu z nas ma, lub będzie miało przywilej, czasem odczuwany jako duża uciążliwość, odgrywać, tj. bycie rodzicem.

Tę moją narastającą intencję pobudzały liczne obserwacje siebie i innych w rozmaitych sytuacjach rodzicielskich oraz kilka ciekawych rozmów z osobami, które są dopiero na początku swojej drogi jako rodzice.

Mimo, że bycie rodzicem, obok bycia małżonkiem, to chyba najtrudniejsza praca, jaką mamy do wykonania w swoim życiu, zwykle mało czasu poświęcamy na to, aby się w tym doskonalić. Dlaczego zamiast kilku mało potrzebnych w życiu przedmiotów w szkole nie wprowadzić zajęć dotyczących np. Rodzicielstwa? Co prawda są rozmaite formy edukacji takie jak „Przystosowanie do Życia w Rodzinie”, ale mają one tendencję do skupiania się zbytnio na sprawach prokreacji i seksu, a za mało na tym, co jest sednem bycia dobrym rodzicem.

Skoro mowa o prokreacji uderzyła mnie mocno pewna obserwacji w czasie rodzinnych wakacji spędzanych kilka razy w kilku wioskach Club Med na świecie. Wychodząc na poranny trening lub idąc wieczorem z całą rodziną na kolację w tych pięknych ośrodkach wypoczynkowych często dało się słyszeć gdzieś w tle lament i długotrwały płacz dzieci. Okazuje się, że wiele małżeństw przyjeżdżając na tego typu wakacje ze swoimi dziećmi oddaje je codziennie około 8:00 do tzw. mini klubów, w których dzieci spędzają czas aż do 21:00. Zdecydowana większość tych dzieci, jest głęboko nieszczęśliwa przebywając całe dnie z dala od swoich rodziców. Podejrzewam, że gdy wracają do swoich domów sytuacja ta się powtarza, gdy rodzice przebywają cały dzień w pracy.

Jest to chyba jedna z największych sprzeczności miotającymi ludźmi. Wielu osób marzy o tym, aby mieć potomstwo. Kiedy już je mamy, niejedna rodzina  stara się w rozmaity sposób „outsourcować” wychowanie dzieci na innych, np. na nianię, dziadków, minikluby, dozorowane place zabaw w centrach handlowych itd. Można to zrozumieć kiedy ma to charakter incydentalny, np. w czasie choroby dziecka, czy też chwili potrzebnego odpoczynku dla rodziców, którzy np. chcą wyjść sobie do teatru. Gdy jednak wysługujemy się permanentnie innymi w wychowaniu swoich dzieci tak naprawdę zrzekamy się swoich praw i obowiązków związanych z byciem rodzicem.

Ta postawa nieobecności w życiu dziecka przynosi bardzo negatywne owoce dla naszych dzieci i nas samych. Znamy wszyscy masę historii z dzieciństwa wielu osób, w których rodzice, lub przynajmniej jedno z nich, nie było obecne w życiu dziecka. Obniżona samoocena,  poczucie osamotnienia, niskie poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego czy fizycznego, problemy w budowaniu więzi z innymi, uzależnienia, doświadczanie przemocy fizycznej lub seksualnej to tylko kilka z długiej listy skutków braku obecności rodziców w wychowaniu dziecka.

Uderzyła mnie szczególnie statystyka dotycząca młodocianych przestępców w USA. Aż 85% z nich wychowywało się w rodzinie bez ojca (www.psychologytoday.com), a w przypadku dzieci, które uciekły z domu ten odsetek wynosił aż 90%.

Mam wrażenie, że to poczucie osamotnienia wśró dzieci to narastający problem. Jako dorośli często przedkładamy inne rzeczy jak dodatkowy czas spędzony w pracy, na siłowni, zakupach itd., nad czas, jaki poświęcamy naszym dzieciom. Mam za sobą podobne doświadczenia jako rodzic. Dzięki pewnym śmiałym decyzjom kilka lat temu, otrzeźwieniu oraz towarzyszącej im Łasce Bożej, udało mi się przegrupować dość mocno priorytety życiowe, nad rzecz czasu spędzanego z rodziną.

Jak tu być dobrym rodzicem? Zamiast snuć jakieś skomplikowane teorie i rozbudowane zalecenia na ten temat odwołam się znowu do mądrości dziecka, którą tak często przywołuję w swojej książce „Najpiękniejsza podróż”. Jedna z najczęściej powtarzanych próśb naszego najmłodszego dziecka do nas, rodziców, brzmi krótko: Bądź!

Mocno zapadł mi w pamięci zasłyszany kiedyś dialog między ojcem i synem:

Syn: Tato, ile zarabiasz za godzinę Twojej pracy?
Ojciec:  Dlaczego chcesz to wiedzieć? Nie dostajesz wystarczająco dużo ode mnie i od mamy!?
(po jakimś czasie, ojciec wraca do syna, czując, że był zbyt opryskliwy w swoim tonie)
Ojciec: Przepraszam, że tak Ciebie zbyłem i odburknąłem. Zarabiam 50 zł na godzinę. Ile potrzebujesz?
Syn: Mam 25 zł, a potrzebuję drugie tyle.
Ojciec: Na co ci te pieniądze?
Syn: Aby kupić jedną godzinę Twojego czasu…

 

Richarad Branson, znany przedsiębiorca, odkrywca, który zbudował setki rozmaitych firm i przedsięwzięć został kiedyś zapytany jak, po jego śmierci, powinniśmy oceniać jego liczne dokonania. Innymi słowy, które z jego osiągnięć będą, według niego, najbardziej miarodajne do oceny jego bogatej spuścizny. Odpowiedział w sposób zaskakujący; jeśli ktoś chce zobaczyć, co realnie zostawiłem po sobie na tym świecie, niech oceni to tylko na podstawie tego, na kogo wyrosły moje dzieci.

Ewangelia Mateusza mówi:

Poznacie ich po ich owocach… (Mt 7,20)

… a jakie owoce po nas zostaną, kiedy już wszystko przeminie?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Rodzicielstwo, rodzina, Rozwój i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na „Bądź!

  1. Michał Wyrwicki pisze:

    Cześć Wojtek

    Miło znowu poczytać coś mądrego. Gratulacje za bycie ojcem bo wiem, że lekko nie jest. Zbliżają się Święta Zmartwychwstania Pańskiego i powiem krótko Błogosławionych Świąt. Chrystus zmartwychwstał i żyje. Żyjmy więc z Nim i w Nim a reszta będzie wam dana.

    Pozdrawiam Całą Twoją Rodzinkę
    Michał Wyrwicki

    PS. Moje córki już na studiach i jestem z nich dumny.

    • Cześć Michale, dzięki za miły komentarz do bloga i za życzenia Wielkanocne. Skoro Twoje córki już na studiach, to pewnie kolejny ciekawy etap zaczął się dla Waszej rodziny. Być może dopada Was syndrom pustego gniazda? Tak czy inaczej życzę Wam, abyście zawsze trzymali się razem, wspierali nawzajem i abyście szczególnie teraz poczuli mocną więź ze sobą i ze Zmartwychwstałym Chrystusem, dzięki któremu mam szansę na życie wieczne w szczęśliwości. Czy może być piękniejsza perspektywa?
      Pozdrawiam Ciebie i Twoją rodzinę.
      Wojtek

      • Michał pisze:

        Wojtku

        Bardzo dziękuję za życzenia. Nie dopada nas syndrom pustego gniazda. Córki studiują w Warszawie i póki co mieszkają z nami. Zresztą już dziś przygotowujemy się z żoną mentalnie na ich odejście i liczymy na to, że będzie się to wiązać z ich zamążpójciem i bycie dziadkami. Nie znamy przyszłości, więc trzeba żyć tu i teraz. Zresztą jak kiedyś usłyszałem na rekolekcjach, że Bóg najczęściej śmieje się z naszych planów. Najważniejsze na dziś i jutro to wiara, że Chrystus zmartwychwstał i nikt nam tego nie zabierze.

        Pozdrawiam
        Michał

  2. Paweł pisze:

    Cześć Wojtku,

    Mądre słowa. Właśnie wczoraj skończyłem czytać Twoją książkę i:
    a) zawiodłem się, bo o Waszej podróży jest niewiele,
    b) by zaskoczyć się pozytywnie już po kilkunastu stronach;

    Szczególnie mocno poruszyły mnie myśli o nadmiarze i komforcie, i od kilku tygodni wprowadzam w tym zakresie zmiany w swoim życiu.

    To takie oczywiste, a jednocześnie wywrotowe dla wielu ludzi. Może porozmawialibyśmy o tym więcej w moim podcaście? -> https://www.braciaprzykawie.pl/podcast/

    Dzięki za wszystko, dobrego dnia!
    Paweł

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s