17.11.2013
Nie trzeba jechać do Indii, by uczyć się medytacji. Można to robić w Polsce.
Od jakiegoś czasu, każdego lata, organizuję dla siebie kilkudniowe wakacje. Ten czas w 100% dedykuję sobie. Łapię wtedy oddech i podładowuję życiowe baterie. Odnawiam się. Serdecznie polecam każdej kobiecie, matce oddanej swojej rodzinie przez 360 dni w roku.
Medytacja to słowo pochodzące z języka łacińskiego – meditatio, czyli zagłębianie się w myślach, rozważanie; to praktyka mające na celu samodoskonalenie. Zaglądając do źródeł dowiemy się, że medytacja stosowana jest głównie w religiach wschodu. Tymczasem, ku mojemu wielkiemu zdumnieniu, jest ona obecna również w kościele katolickim. Nie trzeba więc wyrywać ze swojej duszy korzeni wiary i szukać spełnienia gdzie indziej. Można medytować w duchu religii chrześcijańskiej, w którym większość z nas została wychowana. Ja też.
Medytacja ignacjańska, którą poznawałam przez 6 dni będąc w milczeniu to przede wszystkim sięganie do księgi mądrości (Słowa Bożego), która daje odpowiedzi chyba na każde pytanie postawione przez człowieka: jak żyć? Jak pracować? Jak kochać bliskich? Jakim być liderem? Jakim rodzicem? Lepszym człowiekiem? Wiem o tym, bo tego doświadczyłam.
Pozostawanie w kilkudniowej ciszy we własnych refleksjach było dla mnie błogosławieństwem i jednocześnie ucieczką od zgiełku i chaosu codzienności. W końcu NIC nie musiałam robić. Mam na myśli: coś załatwiać, spotykać się, martwić, krzątać, prać, gotować. NIC z tych rzeczy. Żadnych list „to do”, żadnego myślenia o innych, nawet przy posiłkach. Byłam skupiona tylko na sobie, wsłuchana tylko w siebie. Dzięki temu mogłam wejść w głęboki kontakt z samą sobą i trochę lepiej siebie poznać.
Dla mnie ta forma medytacji była niezwykłym odkryciem, doświadczeniem zmieniającym moje życie. Znalazłam prawdziwą perłę. Nigdy wcześniej w ciągu 6 dni nie dostałam tak wiele, dając z siebie tak niewiele. Z Porszewic wyjechałam przepełniona spokojem, nadzieją i miłością, obdarowana siłą, inspiracją i chęciami do życia.
Medytacje weszły na stałe do mojego planu dnia. Za każdym razem w ciszy domowego zakątka odnajduję spokój. Jestem w swojej wewnętrznej przestrzeni, w miejscu, z którego świat i sprawy widzę zupełnie inaczej. Potrafię podejmować decyzje i świadomie działać. To źródło wszelkiej inspiracji lepsze niż wróżka, czy astrolog. Polecam.
Nieprawdopodobne ile niezwykłych okazji przynosi nam życie, by wciąż móc je odkrywać, poznawać siebie i piękno tego świata.
Zobacz więcej:
Miejsce, które serdecznie polecam szczególnie na pierwszy raz http://odnowa.jezuici.pl/index.php?page=k03
Aniu,
Bardzo Ci dziękuje za ten wpis, praktykuje taką cisze od kilku lat i wiem, że bez niej nie umiałabym służyć innym i wciąż pozostać sobą. Gorąco polecam wszystkim zabieganym, na początku boimy się ciszy i spokoju, ale to fałszywy strach, bo w ciszy czeka na nas nasz największy Przyjaciel.
Ania Pyrek