Któregoś dnia Wojtuś zaczął naśmiewać się z Ani. Kiedy zwróciłam mu uwagę, powiedział do mnie: „Wiesz mami, tego nauczyłem się w szkole. Gdybym zawsze miał homeschooling (edukację domową) to bym się tego nie nauczył”.
To ciekawe, pomyślałam. Wojtuś jest przecież bardzo otwarty i lubiany przez dzieci w klasie, a szkoła, do której chodzi należy do jednej z najlepszych w mieście. Zaczęliśmy rozmawiać…
Zapytałam Wojtka, czego jeszcze by się nie nauczył (lub nie byłby świadkiem), gdyby nie chodził do szkoły. Na pierwszym miejscu pojawiły się bójki kolegów, następnie przekleństwa, demonstrowanie siły przez starszych, a także wyśmiewanie się z innych. Najczęściej ofiarą padają dzieci słabsze, zwłaszcza dzieci niedosłyszące uczące się w Wojtka szkole. Kolejną grupę stanowią dzieci gorzej ubrane, nie noszące markowych ciuchów lub te, które nie daj Boże założą na siebie coś „innego”. Różowa koszula u chłopaka, dłuższe włosy lub kolorowe majtki dostrzeżone przez kolegów na lekcji w-f wystarczą, by się pośmiać i nazwać dziecko gejem. Tym sposobem Wojtuś dużo wcześniej niż powinien dowiedział się o orientacjach seksualnych ludzi. Dużo „zabawy” dostarczają także dzieci, które dały się nabrać na kiepskie dowcipy kolegów lub coś im się w szkole nie udało. Wystarczy, że źle odpowiedziały na lekcji lub słabo skoczyły w dal. Kiepskie życie mają też Ci, którzy lubią się uczyć.
Odnosząc się do własnych doświadczeń pedagoga szkolnego z przed wielu lat dodałabym jeszcze przedwczesną edukację pseudoseksualną dzieci propagowaną przez rówieśników (często uczniów już czwartej i piątej klasy), spożywanie alkoholu, palenie papierosów, przemoc i narkotyki.
Byłam też ciekawa, co Wojtuś lubi w edukacji domowej, a czego nie. Najbardziej ceni sobie to, że jest sam i może pracować w swoim tempie. Nikt się z niego nie śmieje, kiedy się pomyli lub powie coś głupiego. Sam przyznaje, że więcej się uczy i nie stresuje oceną. Kiedy narzeka, to mówi, że mama wymaga od niego więcej niż nauczyciele w szkole i że praktycznie cały czas pracuje w skupieniu. W szkole odpoczywał, kiedy nauczyciel zadawał pytania innym uczniom .
Pomimo tych kilku wad Wojtuś bardzo lubi uczyć się w domowej szkole i poleca ją innym dzieciom. Mówi, że jest fajnie . Smuci natomiast fakt, że zarówno on, jak i jego koledzy (w opinii Wojtka) nie lubią tradycyjnej szkoły. Przypominają mi się badania, które robiłam do pracy magisterskiej. Na pytanie: „czy lubisz chodzić do szkoły?” zadane ponad 100 uczniom szkół średnich, jedynie 2% udzieliło pozytywnej odpowiedzi. Widać ta tendencja jest stała od lat! Z pewnością edukacja domowa nie zmieni stosunku dzieci do instytucji jaką jest szkoła, może natomiast zmienić ich podejście do nauki.
Po kilku miesiącach wspólnej pracy widzę kilka bezsprzecznych korzyści płynących dla dziecka z edukacji domowej:
- Dziecko rozwija się w przyjaznym i bezpiecznym środowisku – jest chronione przed stresem i przeżyciami opisanymi powyżej
- Buduje swoje poczucie wartości i pewność siebie– wie, że może liczyć tylko na siebie, nie może od nikogo ściągać, nikt nie będzie mu podpowiadał
- Uczy się samodyscypliny i samodzielnej pracy
- Jego edukacja jest bardziej efektywna niż w tradycyjnej szkole – w ciągu 5 godzin jest w stanie zrobić o wiele więcej niż w tym czasie na lekcjach
- Ma czas na swoje pasje
- Od nauczyciela dostaje 100% akceptacji i uznania – może swobodnie zadawać pytania, jest wysłuchane i motywowane do pracy
- Ma do dyspozycji 100% uwagi nauczyciela – zakładając, że lekcja w tradycyjnej szkole trwa 60 minut, a w klasie jest 25 uczniów to na jedno dziecko przypada jej średnio 2,4 minuty
- Dziecko daje z siebie maksimum zaangażowania i wysiłku
- Nauka staje się naturalnym sposobem odkrywaniem świata i sprawia radość
Po stronie wad widzę raczej wyzwanie, jakie stoi przed rodzicami, jeśli zdecydują się uczyć swoje dziecko. Z drugiej strony, edukacja domowa nie musi być przecież prowadzona przez rodziców. To może zrobić dobry pedagog. Patrząc na moje dzieci zauważam ponownie ich niezwykłą wrażliwość, która jak gąbka chłonie i zapamiętuje wszystkie przeżycia. One decydować będą o ich sile w przyszłości.
Poniżej kilka ujęć z naszej “szkoły na walizkach”.
Witamy Was serdecznie, spędziliśmy dzisiaj z Wami miły wieczór tzn.czytając, oglądając Waszą osobistą relację z podróży. Byliśmy dziś z Wami na Fiji 🙂 Czytając powyższy tekst, Aniu, razem z Zosią i Filipkiem, którzy są przecież uczniami wspomnianej szkoły, spytałam, czy mają podobne spostrzeżenia do Wojtka. Niestety potwierdziły, że dzieci tak właśnie się zachowują. Szkoda..
Ze spostrzeżeń wieczornych … Filipek chciałby pojechać w taką podróż jak Wasza i uczyć się tak jak Ania i Wojtuś. Natomiast Zosia twierdzi, że w 4 klasie jest bardzo fajnie. Niech to będzie zachętą dla Wojtusia:)
I jeszcze jedno.. Wszystkiego najlepszego dla Wojtków z okazji Dnia Chłopaka:) Zosia była pomysłodawczynią. Dołączam się do życzeń koniecznie. Zosia mówi, że na Wojtka czeka prezent od dziewcząt z klasy 🙂
Pozdrawiamy Was serdecznie,
Edyta, Zosia i Filip
Cieszymy si, e jestecie z nami :)).
Zachowania, o ktrych mwi Wojtek s niestety powszechne w szkoach i nie dotycz jedynie tej, do ktrej chodz nasze dzieci.
Pozdrwaiamy gorco 🙂
Szkola moze wygladac inaczej i moze byc naprawde przyjazna. Doswiadczamy tego teraz w Szkole Europejskiej w Varese. Tolerancji dzieci ucza sie na codzien, stykajac sie z rowiesnikami z roznych krajow.
Podziwiam to, co Ania robi jako jednoosobowe cialo pedagogiczne, ale widze tez wiele plusow w zdobywaniu wiedzy w gronie rowiesnikow, w interakcji z innymi.
W kazdym razie trzymamy kciuki i pozdrawiamy
🙂 z tym jednoosobowym ciałem pedagogicznym to Wojtek trochę przesadził :). Zapomnial chyba, że uczy dzieci angielskiego i hiszpanskiego 🙂
Cieszymy się, że znaleźliście taką fajną szkołę i że dzieci tak dobrze się tam czują.
Ściskamy was mocno
Lektura waszego bloga jest bardzo inspirująca 🙂 Dzięki wam (a także dzięki 4B z Wrocławia i kilku innym szalonym rodzinom) upewniam się, że mój pomysł spędzenia 2 klasy synków na podróży po Afryce ma szanse powodzenia 🙂 Trzymam kciuki za dalszą podróż i obyście spotykali po drodze samych dobrych ludzi.
Anka
Aniu,
podręczniki do drugiej klasy są dobrze opracowane, a w dodatku podzielone na miesiące. oznacza to, że Twój bagaż będzie stawał się coraz lżejszy. warto wziąć ze sobą zeszyty w trzy linie, bo poza Polską trudno je gdziekolwiek znaleźć :). to może być dla Was naprawdę ciekawa przygoda. powodzenia i trzymamy kciuki za realizację!!!