Orzech

21.07.2013

 

Już dokładnie za tydzień kolejny mój, już czwarty, start w zawodach triathlonowych Ironman. Tym razem wybieram się do Zurychu w Szwajcarii, gdzie trasa jest dość malownicza. Mam nadzieję, że nie powtórzy się pogoda z ubiegłego roku w Klagenfurcie, gdzie przez większą cześć dnia zawodów było 38 stopni Celsjusza!

Dobre przygotowanie do takiego startu wymaga sporo treningu fizycznego, który od lat wszedł mi już w nawyk. Do tego wszystkiego ważne też jest przygotowanie mentalne, tak aby się w tym wszystkim nie spalić i nie wypalić. Czasem się sam zastanawiam na tym, skąd na to wszystko biorę energię? Dobre odżywianie i sen to podstawa. W moim przypadku jeszcze większym źródłem energii jest ta mocniejsza jej cześć, tj. energia duchowa.

Właśnie wróciłem z wieczornej Mszy Św. w parafii Św. Wawrzyńca na ulicy Bujwida we Wrocławiu. Mimo, że nie jest to moja parafia, bardzo lubię tam chodzić na niedzielne msze wieczorne, które zazwyczaj odprawia niezwykle charyzmatyczny duchowny, ks. Stanisław Orzechowski, zwany przez wszystkich Orzechem.

Przez blisko 8 lat mieszkania we Wrocławiu nieraz słyszałem o Orzechu i Jego wyjątkowym darze mówienia do ludzi bez ogródek o sprawach fundamentalnych nie tylko dla ludzi wierzących, ale poruszających też tych, którzy daru wiary jeszcze nie znaleźli. Niestety dopiero jakiś ponad miesiąc temu wybrałem się po raz pierwszy do Wawrzynów z całą rodziną na wieczorną Mszę. To co usłyszałem i tam przeżyłem było niezmiernie poruszające. Po wyjściu z kościoła przyszła mi taka refleksja. Dzień wcześniej wróciłem z tygodniowego szkolenia na jednym z najbardziej znamienitych uniwersytetów w USA, Wharton. Mądrość Orzecha jaką wchłaniałem przez 1,5 godzinne nabożeństwo była o wiele cenniejsza niż tydzień czasu spędzony z najbardziej tęgimi głowami akademii i biznesu na Whartonie. Do tego wszystkiego Orzecha mam pod ręką i za darmo. Kolejny raz sprawdza się jedna z moich ulubionych prawda: Najlepsze rzeczy w życiu są za darmo …

Po pierwszej mojej Mszy z Orzechem byłem trochę zły, że nie nagrałem Jego kazania i innych Jego ciekawych dygresji, które pojawiają się w zasadzie w czasie całego nabożeństwa. Kolejne kazania skrzętnie już nagrywam, tak żeby do nich wracać i dzielić się dzięki nowym technologią z innymi, również z Wami. Poniżej tego wpisu znajdziecie próbkę trzech najświeższych kazań Orzecha. Mam nadzieję, że On nie będzie miał nic temu przeciw. Jego słowo i życie to niezwykłe dziedzictwo, które trzeba chronić dla potomnych.

Nie będę się rozwodził na temat myśli, którymi tak dobitnie i skutecznie dociera do mnie Orzech. On sam to robi najlepiej, jak się sami przekonacie. Powiem tylko, że moim orzechowym olśnieniem podzieliłem się już z kilkoma osobami ze środowisk tak różnych jak koledzy z pracy czy przygodni ludzie, których spotkałem na przykład w czasie swoich wielogodzinnych treningów triathlonowych. Kiedy opowiadam o Nim, i o tym jak mnie porusza, zauważam, że to samo świadectwo zaczyna ruszać też innych, mimo pojawiającego się u nich czasem sceptycyzmu do księży i do Kościoła. Tak w ogóle to u Wawrzynów na Bujwida dzieją się rzeczy cudowne dosłownie. Ludzie odzyskują lub znajdują tam dar wiary, zdrowie i dzieją się takie rzeczy, że trudno je nazwać zbiegiem okoliczności. Emocje jakie pojawiają się na Mszy Św. są tak bogate, że można by było nimi wypełnić pewnie miesiąc, rok a może i dłużej niejednego nudnego ludzkiego żywota.

Jeszcze nigdy w kościele nie widziałem na raz tyle śmiechu, wzruszeń, pozytywnej energii i autentyczności. Orzech ma już niestety swoje lata i jest dość schorowany. Tym niemniej cały czas Jego głos jest silny, a umysł rzutki. Poza tym co roku chodzi na pieszą pielgrzymkę, … znaczy ma też swojego własnego Ironman’a.

Te 1,5 godziny z Orzechem ładuje mnie energią na cały tydzień. Tym razem musi mi wystarczyć nie tylko na zwykły tydzień, ale tez na same mordercze zawody w Zurychu. Gdy za tydzień o tej porze ja będę dochodził do siebie po zawodach (mam nadzieję, że tym razem nie w namiocie medycznym) będę tęsknił za orzechową kroplówką duchową.

 

Orzechowe kazania:

O gościnności

O smutku

Zostaw woły

Ten wpis został opublikowany w kategorii Polish, Polska, Pura Vida i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s