Żyj własnym życiem – reaktywacja

15.07.2012

Bez cierpienia nic się nie zmienia, a najmniej charakter człowieka
Karl G. Jung

Aż wstyd patrząc na to jak dawno temu umieszczaliśmy poprzedni wpis na tym blogu. Co prawda nasza wspólna podróż sabbaticalowa dookoła świata się zakończyła ale jej reminiscencje i owoce są cały czas w nas żywe. Myśleliśmy nawet o tym, żeby nieco zmienić temat tego bloga i nadać mu nieco inny kierunek-hasło „Żyj własnym życiem”. Co Wy na to? Wasze komentarze byłyby mile widziane.

Nie trzeba być w podróży dookoła świata, aby mieć o czym pisać. Czas też się zawsze znajdzie. Przydałaby się większa dyscyplina i motywacja. Dziś kilka refleksji z ostatnich tygodni.

Zacznę od dość świeżych wspomnień, tj. mojego kolejnego startu w zawodach triatlonowych Ironman (3,8 km pływania, 180,2 km jazdy na rowerze i na koniec 42,2 km biegu), tym razem w Klagenfurcie w Austrii. Z powodu naszej rocznej podróży po świecie miałem dość długą przerwę w swoich startach triatlonowych i w ogóle w treningach, szczególnie na rowerze. Jadąc na te kolejne zawody miałem w głowie kilka myśli. Po pierwsze, jak zawsze u ambitnych ludzi, było gdzieś pragnienie poprawy swoich rekordów życiowych i przekroczenia kolejnych barier. Po drugie, głos rozsądku podpowiadał, że byłoby pięknie, gdybym tych zawodów nie skończył leżąc przez kilka godzin pod kroplówką w namiocie medycznym, co niestety zdarzało mi się wcześniej. W sporcie, jak w życiu, potrzebna jest w końcu równowaga. Gdy jej brak, trudno o pełną satysfakcję.

IMG_0399IMG_0433IMG_0441

Niestety los w dniu zawodów nie był dla mnie i dla 2700 pozostałych uczestników łaskawy. O 7 rano w trakcie startu do pływania termometr pokazywał już 28 C! Później było już tylko gorzej. Przez wiele godzin temperatura utrzymywała się w okolicach 36-38 C. W taką pogodę nie chce się robić nic, a co dopiero podejmując wielogodzinny olbrzymi wysiłek fizyczny. W pewnym momencie nawet telefon odmówił Ani posłuszeństwa. Pojawił się na jego ekranie komunikat z wykrzyknikiem, że temperatura jest zbyt wysoka i można tylko wykonywać telefony alarmowe. Niebywałe!

Po przebyciu 216 z 226 km całego dystansu Ironman’a spotkałem na trasie maratonu żonę Anię. Czując olbrzymie odwodnienie organizmu ostatnie 10 km biegu postanowiłem przejść z nią spacerem. Do zakończenia zawodów było jeszcze dobre 7 godzin, więc nie trzeba było się spieszyć. Zresztą dla nikogo ze startujących nie był to dzień na bicie rekordów. Po przejściu około 0,5 km postanowiłem jednak przerwać ten spacer i odpocząć na ławce. W trakcie rozmowy z Anią stwierdziłem, że zwarzywszy na mój stan, kończenie tych zawodów nie ma sensu. Mimo, że przed zawodami w Austrii byłem w życiowej formie podjęcie decyzji o rezygnacji po przebyciu 95% dystansu uznałem za swój większy sukces niż zejście poniżej bariery 11 godzin na poprzednich zawodach Ironman na bardzo trudnej trasie w Nicei, we Francji.

Okazuje się zatem, że sukces może mieć wiele twarzy. Czasem coś, co tylko z zewnątrz może się wydawać niepowodzeniem, okazuje się czymś wręcz przeciwnym. Wystarczy tylko poszerzyć perspektywę. Musiałem tego doświadczyć, aby to lepiej zobaczyć.

Wywiad przed startem_video

Wojtek, gdzie jesteś?_video

Na marginesie nie bardzo rozumiem tłumaczenia naszych piłkarzy i trenerów po EURO o trudnościach gry pod zamkniętym dachem, czy kondycyjnego wytrzymania 90 min biegania. Masa osób uprawiających sporty wytrzymałościowe jak triatlon robi to przez wielokrotnie dłuższy czas. Za ten przywilej płaci jeszcze spore wpisowe oraz pokrywa koszty transportu i zakwaterowania.Co ciekawe, nagrodą dla najlepszych triatlonistów-Ironmanów jest start na mistrzostwach świata na Hawajach, za który to przywilej też trzeba samemu zapłacić wpisowe około 750 USD!!

Krótko przed moim wyjazdem na zawody mieliśmy okazję przeżywać zakończenie roku szkolnego naszych dzieci. Dla nich i dla nas był to rok nieco inny niż wcześniejsze. Jego część spędziły one ucząc się pod okiem mamy w trakcie podróży. Dla tych wszystkich, którzy martwią się o edukację swoich dzieci chcemy bardzo polecić ideę edukacji domowej. Sądząc po owocach, trudno mi sobie wyobrazić lepszą formę kształcenia. Oczywiście wymaga ona sporo pracy i wyrzeczeń ze strony rodziców oraz wkładu samych dzieci. No ale świat jest już tak skonstruowany, że bez wysiłku nie ma wyników. Wszelkie drogi na skróty, np. prywatne i elitarne szkoły, to ułuda, o czym mogliśmy się nie raz przekonać rozmawiając na temat edukacji z wieloma rodzicami podczas naszej podróży po świecie.

Według profesora Nalaskowskiego z UMK, polskiego autorytetu w dziedzinie pedagogiki, a przy okazji promotora pracy magisterskiej Ani, pierwszoklasista poświęca średnio niecałe 2 minuty mówiąc do nauczyciela … i to tygodniowo!! Edukacja bez udziału rodziców jest bardzo uboga. Jaką zatem różnicę robi fakt, gdy rodzic poświecą dziecku dziennie wielokrotnie więcej, niż nauczyciel jest w stanie zrobić w całym tygodniu!

Przy okazji końca roku dzieci wzruszyły nas też swoimi wspaniałymi występami oraz sukcesami artystycznymi. Okazuje się, że rok przerwy od baletu czy chóru, dzieci były w stanie szybko nadrobić.

IMG_0364IMG_0344IMG_0346

image

Duet baletowy_video

Wygląda na to, że po tych kilku miesiącach od powrotu wróciliśmy do tzw. normalności. Jest to jednak inna normalność niż wcześniej.

cdn…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Edukacja domowa (homeschooling), Polish, Polska, Żyj własnym życiem. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s