To nie jest kraj dla Camperów

05.06.2011

Wielu mieszkańców USA uważa swój kraj za najlepsze miejsce do życia na ziemi. Uważają tak mimo, że często nie byli nigdy za granicą swojego kraju a czasem też stanu. Zwiedziwszy już wiele miejsc na świecie mam do takiego poglądu sceptyczny stosunek. Podoba mi się jednak ta amerykańska duma narodowa, której tak często brakuje nam, Polakom. Ze święcą szukać w Polsce ludzi, którzy tak samo mówiliby o naszym kraju. Myślę, że po tych wszystkich naszych doświadczeniach sabbaticalowych jeszcze bardziej docenimy piękno i styl życia w Polsce.

Po blisko dwóch tygodniach spędzonych na campingach w Parkach Narodowych USA, i poza nimi, w tym również na dziko, jedno nie ulega dla nas wątpliwości. Campingi amerykańskie to katastrofa!

Zacznę od kilku pozytywów, które jednak nie rekompensują ogólnego obrazu. Generalnie na polu campingowym jest miejsce na rozpalenie ogniska, często nawet z kratką do grillowania. Pole przeznaczone pod rozbicie namiotu czy zaparkowanie przyczepy campingowej, jest często olbrzymie, co daje jako takie poczucie intymności. W tej zalecie jest jednak ukryta też wada. Przez taki układ pola campingowe (szczególnie w parkach narodowych) mają często bardzo niewielką liczbę miejsc. Pierwszej nocy odwiedziliśmy aż 4 miejsca campingowe zanim znaleźliśmy wolne miejsce.

Teraz o rzeczach mniej przyjemnych. Woda na campingach, to luksus, a o ciepłej to już w ogóle można zapomnieć. Jedyny “luksus” jaki oferują często campingi to wychodek (czasem nawet bez dachu) z wielkim dołem kloacznym. Przyłącza elektryczne, lub gniazdka, to też zdecydowanie luksus. Co ciekawe, zdarza się, że na campingach nie ma nawet kontenerów na śmieci.

Wspominałem wcześniej o miejscach do rozpalenia ogniska. Co z tego, skoro drewno często trzeba sobie kupić osobno ($5 za kilka obałków). Generalnie, jak to się mówi … istny sajgon. Bardzo to nas dziwi w tak rozwiniętym kraju jak USA. W Ameryce Środkowej przez trzy miesiące nie mieliśmy ani dnia problemu z podstawowymi potrzebami życiowymi jak ciepła woda, prąd itd. Tu wygląda to jak codzienna walka o ogień i wodę. Teraz bardziej rozumiem, dlaczego mnóstwo Amerykanów wynajmuje wypasione samochody campingowe, tzw. RV, które wyglądają jak jeżdżące wille na kółkach ze wszystkim w środku. Wynajem takiego kosmicznego pojazdu to grubo ponad $100 za dzień, plus opłaty campingowe, paliwo itd. Trochę to się kłóci z ideą prawdziwego campingu w kontakcie z naturą no ale …

Generalnie ten aspekt podróży po USA nie bardzo nam się podoba. Jedyny tego plus to pobudzenie naszej kreatywności, czasem ocierającej o śmieszność. Zdarzyło mi się już sporo razy grzać wodę w małym czajniczku elektrycznym w toaletach publicznych, w gniazdkach restauracyjnych czy w innych miejscach użyteczności publicznej. Wszedł mi już nawet w krew nawyk, że gdy wchodzę do jakiegoś pomieszczenia to zaraz wzrokiem szukam, czy jest tam niezaślepione gniazdko elektryczne Uśmiech. Trochę to chore! W tych ostatnich nie raz słyszałem od śmiertelnie poważnego pana, że nie można itd. W ogóle te wszystkie amerykańskie przepisy, nakazy zmieniają ludzi, którzy je maja wcielać w życie, w jakiś bezdusznych robotów. Kilka dni temu odwiedziliśmy mały bar prowadzony przez Gwatemalczyka z meksykańskim jedzeniem. Poczuliśmy się tam jak w domu, tj. w Polsce lub Ameryce Środkowej. Często mamy wrażenie, że człowiek jest w USA dużo mniej ważny niż często bzdurne zasady. Tym często bezsensownym przepisom poświęcę pewnie jakiś kolejny wpis.

Goląc się w tych publicznych miejscach czuję się czasem jak bezdomny Uśmiech. Inny tragi-komiczny moment to kiedy pod osłoną nocy braliśmy darmowe drewno z campingu, na którym nie było już wolnych miejsc dla nas tak aby zawieźć je na dzikie miejsce gdzie rozbiliśmy się wraz z kilkoma innymi ludźmi. Tu ważna informacja dla potencjalnych camperów w USA. W Parkach Narodowych USA nie można rozbijać namiotów na dziko. 

Oferta gastronomiczna i spożywcza w Parkach Narodowych jest bardzo uboga. Najlepiej więc wyposażyć się w wielki cooler, kupić jedzenie w najbliższym WalMart’cie (czasem 2 godziny drogi), i modlić się żeby lód się za szybko nie topił.

Teraz jesteśmy też na campingu (te same beznadziejne standardy sanitarne), ale jest on blisko większego miasta, Moab w stanie Utah, co rekompensuje niewygody. Po 2,5 godzinach spędzonych w miejscowym aquaparku czujemy się jak nowonarodzeni. W czasie gdy piszę ten wpis jestem podłączony do gniazdka w pralni publicznej i korzystam … o dziwo … z darmowego internetu. Ograniczony dostęp do internetu w super światowym mocarstwie to temat na osobny wpis.

Na koniec chcę się pochwalić inwestycją, jaką uczyniła od wczoraj nasze życie choć trochę łatwiejszym – przenośny prysznic za jedyne $10. Jest to gumowy zbiornik na wodę (5 galonów – około 19 l) z rurką z małym zaworem i grzybkiem do rozpylania wody. Przy miejscowych upałach (do 37 stopni) woda w czymś takim robi się szybko ciepła.

IMG_0501

Ten wpis został opublikowany w kategorii Polish, USA i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „To nie jest kraj dla Camperów

  1. Blazej pisze:

    Pierwsze co zrobiłem w Twojej sytuacji to zakup konwertera do auta. A campingi w USA są najlepsze – nam się bardzo podobało, ale może mieliśmy inne nastawienie początkowe? Szczególnie fajnie własnie było w odległych parkach narodowych…

  2. Agata C. pisze:

    Moze w idei campingu w USA chodzi o taki totalny survival gdy wyrywasz sie na weekend lub urlop z cywylizacji?
    Ale dla Was, dla ktorych camping stanowi teraz miejsce zamieszkania, brak cywilizacyjnych wygod stanowi duza niedogodnosc. Trzymamy kciuki za przetrwanie!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s