27.04.2011
Po 6 tygodniach pobytu w Hondurasie nadszedł czas pożegnań. Bardzo się zżyliśmy ze ludźmi z El Porvenir, gdzie mamy naprawdę wielu przyjaciół. Na koniec niedzielnej Mszy wielkanocnej w lokalnym kościele powiedziałem kilka zdań na pożegnanie, dziękując za ciepłe przyjęcie, niesamowite doznania duchowe i otwarcie na obcych ludzi z Polski. Po tym wystąpieniu była burza oklasków no i uściski od wielu osób.
Ten pobyt na długo zapadnie nam w pamięci. Praca charytatywna, liczne rozmowy z miejscowymi jak Don Ricardo, Profe, Fabricio – bliski przyjaciel nas i naszych dzieci, Anne Fowler, poznawanie bogatej przyrody, setki kilometrów przebiegnięte przez pola ananasów i dziesiątki przepłynięte w Morzu Karaibskim.
O naszej pracy jako wolontariusze już wspominaliśmy. Podsumowując ten okres możemy powiedzieć, że czujemy się usatysfakcjonowani tym co udało nam się zrobić w tym krótkim czasie w El Porvenir. Jedyny minus tego pobytu to niestety miejsce, w którym przyszło nam się zatrzymać u pewnej rodziny z USA. Nie chodzi tu o warunki mieszkaniowe lecz generalnie o fatalną atmosferę, którą nasi amerykańscy gospodarze tworzyli w swoim, bądź co bądź uroczym domu. Poniższe zdjęcie jest jednym z przykładów fatalnego sposobu komunikacji i zachowania, jakiego doświadczyliśmy w tym miejscu. Generalnie szkoda słów.
Pobyt w El Porvenir nauczył nas kilku rzeczy takich jak docenienie prostego sposobu życia, jaki prowadzą miejscowi. My, ludzie z krajów rozwiniętych, często wypowiadamy się z wyższością o innych, ponieważ uważamy się często za cywilizacyjnie bardziej rozwiniętych. Wydaje nam się jednak, że miejscowi ludzie mają często coś, co człowiek zachodni powoli gubi, tj. radość życia, prostotę, spontaniczność i autentyczność. Więzy rodzinne są tu bardzo silne a rodziny, choć często bardzo liczne, wydają się być szczęśliwe. Fabricio ma np. aż 21 rodzeństwa!
Ludzie przyjezdni często próbują narzucać miejscowym swój własny styl życia, co zdarza się też wolontariuszom. Patrząc jednak na owoce cywilizacyjne daleki jestem od stwierdzenia, że nas styl życia jest lepszy. Nauczyliśmy się też tutaj bardziej doceniać to co mamy. W Polsce, tak jak w wielu innych krajach zachodnich narzeka się często na państwo i jego struktury jak sądy, policja, edukacja, finanse publiczne itd. Patrząc na niezwykle słabe struktury państwowe w Ameryce Środkowej możemy powiedzieć, że żyjemy w luksusie, gdzie jest silne prawo, bezpieczeństwo, system edukacyjny czy zdrowotny w porównaniu z tym co jest tutaj. W samym Hondurasie jest np. pięć razy więcej prywatnych ochroniarzy niż policji. Ściągalność podatków jest znikoma, bo nie bardzo kto ma je płacić – taka bieda. Władza jest często przeżarta korupcją. Słyszeliśmy wiele historii bezprawnego przywłaszczenia sobie przez urzędników czy osoby z nimi powiązane, prywatnych pieniędzy z konta czy też innych aktywów, np. samochód w trakcie rejestracji.
Mimo tego mamy głębokie poczucie, że jeszcze kiedyś wrócimy do Hondurasu, a szczególnie do El Porvenir, z którego mieszkańcami tak się związaliśmy.
Nasz kolejny kraj na szlaku podróży to Gwatemala. Czytamy i słyszymy, że w Polsce pogoda nadal dość zmienna i często jeszcze bywa zimno. Tu niestety upał praktycznie na okrągło 35-37 C. Czasem chcielibyśmy choć na moment, poczuć ten rześki chłód majowego poranka. Cudze chwalicie …