24.04.2011
To, co daje nam szczęście to między innymi praca charytatywna na rzecz innych. Są jeszcze inne rzeczy. Polecam artykuł ”Scientifically Proven Ways to Be Happier” .
Przedszkole, w którym pracowałyśmy razem z małą Anią zostało założone przez Amalię i Charliego Kirkhum z myślą o dzieciach z ubogich rodzin. http://www.honduraschildren.com/
Obecnie uczy się w nim jedna grupa licząca około 25 osób w wieku 3 – 5 lat. W przedszkolu pracuje jeden nauczyciel oraz dodatkowo pomagają mu wolontariusze przyjeżdżający do El Porvenir z całego świata.
Dzień w przedszkolu zaczyna się około godziny 7.30 od zbierania dzieci przez wolontariuszy z domów, gdzie rodzice z różnych powodów nie są w stanie sami ich przyprowadzić. Około godziny 10.00 dzieci mają śniadanie. Każdego dnia Amalia przywozi dla nich dużą paczkę płatków kukurydzianych i chłodne mleko. Czasami są banany i jajka. Dzieci to uwielbiają. Po śniadaniu wszystkie czyszczą zęby. Nauka higieny jest tutaj niezwykle ważna. Gołym okiem widać, że jest to duży problem. Zajęcia kończą się około godziny 12.00.
Pomimo różnic wiekowych wszystkie dzieci uczą się razem. Poznają litery i liczby. Uczą się kolorów, pór roku, wiedzy o świecie. Mają różne zajęcia artystyczne i ruchowe. Dużo śpiewają i uwielbiają tańczyć. Piątki w przedszkolu są bardziej nastawione na zabawę i gry niż na pracę edukacyjną. To zupełnie jak kiedyś w przedszkolu Ani i Wojtusia we Wrocławiu. Może z taką różnicą, że tam półki uginają się od zabawek, a tutaj praktycznie ich nie ma. Dzieci są za to bardzo kreatywne i potrafią same tworzyć zabawki z liści, owoców palmy, kamyków, patyków etc.
Nasza praca polega na pomaganiu nauczycielowi w przygotowaniu materiałów, rozdzieleniu i podaniu śniadania, pomocy dzieciom w trakcie zajęć.
Każdego dnia przynosiłam dla dzieci jakieś zajęcia. Robiliśmy robaczki z plasteliny, żabki i statki z orgiami, wyklejanki, wycinanki, kolaż i inne.
Kinder video
Rosa, obecna nauczycielka, urzekła mnie swoją otwartością i profesjonalizmem. Razem z dziećmi cieszyła się na moje propozycje. Niestety Rosa już tam nie pracuje. Smutne jest to, że pomimo swojego talentu ma niewielkie szanse na znalezienie innej pracy, praktycznie żadne. Bezrobocie w El Porvenir sięga około 50%. Jeszcze gorzej wyglądają statystyki dotyczące biedy. Blisko 70% ludzi w Hondurasie żyje poniżej progu ubóstwa, który jest tu i tak bardzo niski. To, co zapamiętamy z Anią na zawsze to obrazek dwóch chłopców jedzących na śniadanie ugotowane iguany (jaszczurki)!
W dniu, kiedy zaczęłyśmy z Anią pracę towarzyszyły nam trzy inne wolontariuszki. W sumie jak łatwo policzyć na czworo dzieci przypadał 1 opiekun. To dość luksusowa sytuacja. Od początku miałam wrażenie, że jest nas po prostu za dużo. W trzecim tygodniu przyjechała 13 osobowa grupa z USA, a wtedy w przedszkolu było naprawdę ciasno. W tym czasie zrobiłam sobie tydzień wolnego i mogłam bardziej skupić się na „szkole” z dziećmi.
W Ameryce Środkowej jest niezwykle dużo potrzeb. Zdecydowanie zachęcam do szukania miejsc niezorganizowanych, gdzie nie trzeba nic płacić i można znaleźć to, czego się szuka. Decydując się na kilka tygodni pracy tutaj warto zadbać o swój komfort. Kiedy „z góry” opłaci się swój pobyt (nocleg i wpisowe), a coś nie zagra, jest się niewolnikiem z własnego wyboru. W miasteczku znajduje się również przedszkole państwowe, w którym jedna pani radzi sobie z całą grupą dzieci i każda dodatkowa pomoc byłaby mile widziana. 100$ zostałoby w kieszeni, a satysfakcja myślę byłaby większa.
Tak jak powitanie, tak też pożegnanie z dziećmi było mocno wzruszające. Dzieci podchodziły czasami kilka razy żeby się przytulić i w ten sposób podziękować. Są naprawdę niezwykłe. Trzeba mieć nadzieję, że będą miały szanse na lepszą przyszłość.
To jest piekne co robicie. Jestem z Wami całym sercem i śledzę regularnie Wasza podróż. Serdecznie pozdrawiam z Krakowa.
Basia