Trasa: Alto do Poio – Triacastela
Dystans: 16 km (Razem: 611 km)
Tak jak wspominałem wczoraj, wieczór w albergue de la Puerta w Alto minął nam w bardzo miłej atmosferze. Przyznam, że bardzo podoba mi się galicyjski akcent. Miałem wrażenie, że jestem w Portugali z tą różnicą, że tu rozumiem prawie wszystko. Ludzie w Galicji są bardzo uprzejmi, ciepli i świetnie gotują. Mają też poczucie humoru. Wczoraj się tak zapędziłem w swoich historiach po hiszpańsku, że zapomniałem, że jest z nami Henry, i że nie rozumie naszych dowcipów. Jemu to akurat nie przeszkadzało. Juan pokazał mu aplikcję na smarfon DuoLingo, która po wprowadzeniu tekstu w jednym języku tłumaczy go na żądany. Ubaw był z tego niezły.
Wychodząc z baru do albergue krótko po północy widzieliśmy, że burza śnieżna właśnie się zaczęła.
Rano nie oczekiwałem niczego innego jak tylko zobaczyć trochę śniegu za oknem. Tak też było.
Oj jak dobrze, że wczoraj pokonaliśmy wszystkie wzniesienia! Dziś będzie cały czas z górki. Będziemy jednak szli szosą, gdyż szlaki są zasypane i schodzenie po nich mogłoby być trudne. Przez to jednak dystans się trochę wydłuży.
Idąc szybkim marszem dochodzimy do miejscowości Triacastela. Nie jesteśmy pewni jeszcze, czy zostaniemy tu na noc, czy nie. W Galicji rzucają się też w oczy nazwy w języku galijskim. Kościół to nie już iglesia, ale igrexa.
Poprzedniego dnia dowiadujemy się od kierowców, że dziś w Triacastela jest festiwal ośmiornicy. Po dojściu do miasta szukamy tego miejsca, aby zjeść tzw. Pulpo, na obiad. W końcu znajdujemy. Ludzi na razie nie ma, tylko my. Zimno. Następuje krótka prezentacja ośmiornic, tzw. czas dla fotoreporterów. Potem już delektujemy się tym rarytasem przywiezionym z portu w La Coruña.
Pada decyzja, że jednak zostajemy na noc w tym mieście. Nie ma zbyt wiele opcji noclegowych, w zasadzie żadnej, w drodze do następnego większego miasta. Wybór jest zatem prosty. Przyda się trochę odpoczynku. Przy okazji nadrobię zaległości w blogu.
Miło siedzieć i odpoczywać przy kominku.
Na koniec odpowiadam na pytania odnośnie statystyk wejść na tego bloga. Nota bene, dzięki nim wiem, że warto go pisać kosztem odpoczynku i innych przyjemności.
Dziennie odwiedza bloga między 30 a 50 osób z kilkudziesięciu krajów na świecie. Liczba tzw. odsłon dziennych waha się zależnie od dnia tygodnia między 100 a ponad 200. Jest szansa, że jak dojdę do Santiago liczba wejść na bloga na przestrzeni całego jego istnienia przekroczy 100 000. Zapraszam i cieszę się, ze jesteście ze mną.
Medytacja XXIII. Myśli.
Myśli moje nie są myślami waszymi.
Iz 55, 8
Nieśmiałe są myśli śmiertelników i przewidywania nasze zawodne, bo śmiertelne ciało przygniata duszę i ziemski przybytek obciąża lotny umysł
Mdr 9, 13-15
Ostatnio często wracam do cytowanego niedawno przeze mnie fragmentu na temat tego, że wszystko zaczyna się od myśli. Jak zatem osiągnąć lepszą kontrolę myśli, tzw. nepsis?
Strasznie to trudne. Zauważam, że bardzo pomaga modlitwa i praca fizyczna. Benedyktyni odkryli to już dawno. Ora et Labora, Módl się i Pracuj.
Uwolnić się od namiętności, które nami stale targają i myśleć bardziej po Bożemu.
Fuge, tace et quiesce …