8 lutego, 2018: Dzień IV

Trasa: Estella – Torres del Rio

Dystans: 30 km (Razem: 85 km) 

Dziś tłusty czwartek. Motywacja, że znajdę po drodze jakąś cukiernię (panaderia) i dołączę do wielu swoich rodaków w tej słodkiej tradycji jedzenia pączków dała mi dodatkową motywację z rana. Okazało się, że ten dzień przyniósł więcej środków dopingujących.

Kolejny z nich czekał na jakimś 3 km od wyjścia ze schroniska. Zanim o tym, pewnie niektórych ciekawi, jak przebiegła ostatnia noc po moich poprzednich ekscesach. Było lepiej ze względu na nieco zmieniony skład pokoju. Tym niemniej w nocy znowu usłyszałem jakieś płomienne mowy w stylu Generalissimusa wypowiadane przez sen jednego z Katalończyków. Byłem jednak już dość zmęczony, aby mi to jakoś przeszkadzało. Potraktowałem to jako nocne rozmówki hiszpańskie.

Wracając do 3 km, zgodnie z planem napotkałem tam ciekawe miejsce, które w Polsce chyba nie mogłoby istnieć. Jest to kranik z nielimitowanym winem dla przechodzących pielgrzymów. Zresztą sami zobaczcie film poniżej.

Nielimitowane wino dla pielgrzymów-Klasztor Irache

Organizatorzy polskich pielgrzymek trochę się martwią, że z roku na rok spada lekko frekwencjach na polskich pielgrzymkach. Może ten pomysł podchwyci i przyciągnie niezdecydowanych?

Kolejnym wsparciem na trasie były dziś liczne SMSy od rodziny i znajomych. Nie macie pojęcia, jak to podnosi na duchu! Na zdjęciach wygląda to może wszystko bajkowo ale trud jest odczuwalny. Dziś miałem ponad 600 metrów przewyższeń. To tak, jakby wspiąć się na dwie wierze Eiffla z ciężarem około 12 kg na plecach. Tak się złożyło, że większość z tych wiadomości docierała do mnie jak wchodziłem stromym podejściem na jakieś 700 m n.p.m. Bardzo dziękuję za wszystkie wyrazy wsparcia i życzliwości.

Po zejściu z tego wzniesienia, które było akurat w centrum miasteczka Monjardin, był długi 10 km przebieg bez miast, wsi i żywej duszy po drodze. Obraz tłustego pączka plus moja medytacja trzymały mnie w ryzach.

Po dotarciu do pierwotnego celu dzisiejszej wędrówki, Los Arcos, zachwycając się przepiękną arichtekturą kolejnego miasteczka poszukiwałem cukierni i miejsca na nocleg. W końcu mój wzrok utkwił w pokrytych czekoladą donatach. Wziąłem dwa, a co! Po wyjściu z cukierni zacząłem pałaszować pierwszego z nich i robić sobie wspólne z nim selfie.

Wtem napotkałem znajomą twarz pielgrzyma, który zapytał mnie, czy zostaję tu, czy idę dalej, bo on idzie. Nie zastanawiając się długo stwierdziłem, że mam jeszcze siły, więc czemu nie. Jutrzejszy etap wygląda na trudny. W ten sposób sobie go trochę ułatwię wydłużając dzisiejszy. Gdy ruszaliśmy dałem mojego drugiego pączka mojemu przygodnemu kompanowani, Henremu z Vancouver w Kanadzie. Doping zatem był podwójny. Kolejne 8,5 km przeszliśmy razem co nieco rozmawiając.

Gdy dotarliśmy do kolejnego miasteczka Torres del Rio, okazało się, że jest otwarty tylko jeden hostel. Wybór był zatem prosty. Hostel jest prawie pusty, gdyż większość pielgrzymów zostało w Los Arcos. Zatem dodatkowy wysiłek został nagrodzony. Będziemy spali w lepszych warunkach. Teraz raczymy się wspólnie butelką miejscowego wina.

Mówiąc o winie, jutro wychodzimy z Nawarry i wchodzimy do znanego pewnie wszystkim z wina region u La Rioja.

Dzisiejszy etap nie zanosił się na zbyt długi. Jednak wielość środków wspomagających sprawiła, że wydłużyłem go z 21 do 30 km. Grunt to dobra motywacja i determinacja i … dobre towarzystwo.

Na koniec małe sprostowanie. Nie jestem obecnie w Kraju Basków lecz w regionie Nawarra, który częściowo leży w historycznej części Kraju Basków. Pozostałością po tym jest powszechnie używany w częściach Nawarry język baskijski.

Medytacja III: Kto jest moim Bogiem?

1 Kor 12, 3

3 Otóż zapewniam was, że nikt, pozostając pod natchnieniem Ducha Bożego, nie może mówić: „Niech Jezus będzie przeklęty!”. Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: „Panem jest Jezus”

Ile to różnych bożków mamy w życiu, mam ja sam? Kariera, sukcesy, uznanie, czyli Ja, celebryci i quasi-celebryci, guru, mistrzowie, przełożeni, pieniądze, bohaterowie, wygoda, … wszystko tylko nie On.

Wszystko inne niż On, gdy jest ubóstwiane (jest priorytetem), staje się naszym w końcu naszym przekleństwem, czyż nie?

Niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie.
Św. Augustyn

Ten wpis został opublikowany w kategorii Duchowość, El Camino, Hiszpania, Meditation, Medytacja, Polish, Polska, sabbatical i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s