Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię
Jr 1, 5
Jestem wdzięczny rodzicom za swoje imię. Ilu z Was może to samo powiedzieć, co ja? W tradycji biblijnej określenie imienia nadaje komuś jego tożsamość, istotę, przeznaczenie. Patrząc na sprawę przez pryzmat czysto ludzki wydaje się, że to imię nadają dziecku rodzice, czy też inni członkowie rodziny, np. dziadkowie. Gdy jednak sięgnie się trochę głębiej i popatrzy na życie osób, które lepiej znamy, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że imię, które noszą, zostało już wcześniej zaplanowane dla nich przez Boga, jak w powyższym cytacie z Księgi Jeremiasza.
Do napisania tego wpisu zainspirował mnie szczególnie komentarz dotyczący mojego imienia wypowiedziany przez jednego z kelnerów obsługujących mnie niedawno w jednej z restauracji w USA.
Podróżując sporo po świecie często spotykam się z sytuacją zakłopotania osób próbujących wymówić moje imię. Słyszałem już sporo wersji jego wymowy i pisowni. Szczególnie frustrujące było to dla profesorów na mojej uczelni w USA, kiedy zgłaszając się do wypowiedzi raczej nigdy nie byłem wywoływany przez nich po imieniu. Działo się tak pomimo tego, że każdy student w audytorium miał przed sobą dość czytelną swoją wizytówkę. Na marginesie chciałem dodać, że Amerykanie są naprawdę wyczuleni na to, aby zapamiętać imię swojego rozmówcy i tak się zwracać do niego. Były więc to podwójnie frustrujące momenty.
Kwestia imienia dość często pojawia się też przy korzystaniu z rozmaitych usług, w tym głównie gastronomii. Nota bene, od jakiegoś czasu w mojej firmie, AmRest, z sukcesem adaptujemy ten model amerykański przy przyjmowaniu zamówień. Większość z nas lubi brzmienie swojego imienia. Dzięki temu jest szansa na nawiązanie lepszego kontaktu z gościem i skrócenie dystansu. Oczywiście w bardziej hierarchicznej kulturze polskiej trzeba być z tym nieco ostrożnym. Nie wszystkim takie spoufalanie się odpowiada. Tak czy inaczej, akurat ten zwyczaj skracania dystansu bardzo mi się osobiście podoba.
Wracając do wielu wersji mojego imienia słyszałem już takie propozycje jak: Votush, Wotchech, Wow…I can’t-say-that-man, hitech etc. Ostatnio doszły dwie nowe wersje, tj. Vodek i Voy. Szczególnie spodobała mi się ta ostatnia wersja. Kelner w jednej z restauracji szybkiej obsługi w USA wypowiedziawszy moje imię w ten sposób skomentował, że to imię brzmi bardzo mocno. Voy!!!! Wow. This is such a strong name, man!
Ponieważ znam znaczenie swojego imienia, trochę mnie zatkało, że jego intuicja, na podstawie nieco zniekształconej wersji mego imienia była tak trafna. Wszakże to starosłowiańskie imię oznacza wojownika (Woj.-), który przynosi pociechę (-ciech), lub któremu walka sprawia radość. Przyznaję też, że to imię dość dobrze mnie opisuje.
Jak patrzę na swoją żonę i córkę, obie Anny, to widzę w nich kwintesencję ich imienia, czyli wdzięk i łaskę. Co do synów, to najstarszy, Wojciech, też przejawia cechy radosnego wojownika. Nasz najmłodszy, Jaś, który niedługo skończy 1,5 roku, to przecież ucieleśnienie tego, co imię to właśnie znaczy, czyli Bóg jest łaskawym i hojnym Dawcą. Niewielu bowiem rodziców może powiedzieć, że po czterdziestce dostali od Boga taki niezwykły Dar.
Czy zatem znacie znaczenie swoich imion? Czy widzicie odzwierciedlenie ich powołania w swoim życiu? Zachęcam do kontemplacji swojego imienia i tego, do czego nas ono wzywa.