26.02.2011
Po 6 godzinach podróży z Monteverde dotarliśmy na wybrzeże Kostaryki, od strony Pacyfiku, do miejscowości Playa del Coco. Zmęczeni upałem, zrzuciliśmy plecaki i zaczęliśmy rozmawiać z właścicielem miejsca, w którym się zatrzymaliśmy. W krótkim czasie poznaliśmy historię jego życia i mądrości, jakim hołduje.
Jedną z ciekawych historii, o jakiej słyszeliśmy od Steve’a była opowieść o odrodzeniu orła. Według niej, gdy orzeł osiąga mniej więcej połowę swojego życia, tj. 40 lat, udaje się wysoko w góry, gdzie przechodzi proces niezwykłej transformacji. Jego skrzydła stają tak ciężkie, że nie może już latać. Przez wiele dni orzeł wali swoim dziobem tak długo o skałę aż straci stare pióra i stary dziób. W czasie tej przemiany orzeł nie może latać i żywić się czymkolwiek poza tłuszczem zgromadzonym w swoim ciele. Po kilku miesiącach wyrastają mu nowe pióra i dziób i może znowu szybować przed drugą połowę swojego życia.
Historia ta została opowiedziana w trochę innym kontekście, ale nam od razu skojarzyła się z naszym sabbaticalem.
Po kilku poszukiwaniach w internecie, okazało się, że ta historia o odrodzeniu orła nie do końca wydaje się być zgodna z ornitologią i należy raczej do legend.
Tak czy inaczej, nam bardzo się spodobała.
Dopisek:
Wróciliśmy z plaży. Leżąc na piasku czuliśmy jak przyjemnie wygrzewa nasze kości. Niebo urzekało błękitem. Nad głowami latały ptaki. Raz przeleciał heron (czapla), a raz orzeł .
Nie wiem dlaczego ta historia skojarzyła Wam się z sabbaticalem. Nie wydaje mi się, żeby były Wam potrzebne nowe pióra i dziób do szybowania 🙂 Przynajmniej z perspektywy osoby która w Polsce czeka na wiosnę. Ale opowieść piękna i warta zapamiętania.
Dalszych wysokich lotów życzę